Prolog



University of the Arts, Philadelphia USA, 1 października 1991r.

Całe życie podejmujemy decyzje, jedne lepsze, drugie trochę gorsze. Dostajemy skrzydła, aby wznieść się wysoko ponad chmury, a następnie z całej siły zostajemy spoliczkowani i z impetem upadamy na same dno. Od najmłodszych lat zmagamy się z wyborami. Początkowo, dajmy przykład, którą zabawkę wybrać.  Szacujemy, uzgadniamy, a kierowcą w tym przedsięwzięciu jest nikt inny jak nasze żądze i pragnienia. Kto nas przyciąga, a kto wydaje się być mniej warty naszej uwagi. Gdy jesteś dzieckiem drogi wydają się dłuższe, horyzonty szersze, świat jest niemożliwie wielki, lecz tylko pozornie, bo tak naprawdę jesteśmy uwiązani do naszego domu, azylu miłości, własnej sztuki i rozwijania się. W prawdzie granice swoistych możliwości są wtedy tak ciasne, że przylegają jak druga skóra. Pomimo to, będąc ''świeżym'' zbiorem atomów na ziemi wszechświat nie istnieje, bo jednak cała uwaga jest skupiona wokół ciebie. Piękny czas brzydkiego kształtowania swojej psychiki, osobowości, samodyscypliny. Jednak dorastamy i z wiekiem musimy podejmować coraz trudniejsze i bardziej zawiłe wybory. Los rozkłada przed nami karty, rzuca pod nogi kłody a my musimy na wszelkie sposoby się ratować, aby tylko nie zostać w dołku upośledzającym nasze wszystkie ruchy. W dzisiejszych czasach z dwóch zaistniałych opcji każdego przebijającego się w dorosłe życia czeka gra, w której panują jasne i rzeczowe zasady. Jej tytuł brzmi prawda czy (nie lada) wyzwanie. Każde kolejne posunięcie się pionkiem można przyrównać do sposobu funkcjonowania pogmatwanego algorytmu.
W pierwszym z powyższych, od samych początków znasz swoją ścieżkę, jest ona smutną prawdą; Ci, których natura obdarzyła ładniejszą buźką od reszty, zarabiają ciałem, aby zaspokoić wewnętrzny prąd, żądza jeszcze malutkiego grama działki, by osiągnąć koniec z igłą zagnieżdżoną w ręce. Ręce pełnej bruzd, pojedynczych siniaków, nie mającej nic wspólnego z kolorem zdrowego człowieka. Ci brzydsi, mniej zamożni, o lekkich możliwościach nie mają nawet takiego szczęścia, najczęściej kończą w rowie zanim poczują jeszcze prawdziwy smak życia. Łatka tak zwanego ''ćpuna'' ciągnie się mozolnie przez ich całe życie, także to pośmiertne, gdy zostają pochowani w nieoznaczonych grobach.
Druga opcja to nic innego jak własny wybór. Wzbijasz się wyglądając kierunku sensownego dla twojego życia, lecz bez pomocy gubisz się w tym wszystkim i kończysz w tej samej, poprzedniej podkategorii narkomanów. Ironia losu, co?
W dzisiejszym świecie, jeśli nie nadążasz za zmianami, giniesz. Surowy los smaga rozżarzonym biczem po każdym młodym, zagubionym ciele.
Jest jeszcze ostatnia grupa, moja, w którym wypadku był akurat bardzo szczodry. Nigdy nie mogłam skarżyć się na któryś z niedostatków. Od dziecka moje potrzeby były zaspokajane, miałam wszystko to, co chciałam. Dla młodej istoty jest ważne wszystko a jednocześnie nic. Dziadkowie, sąsiedzi aż w końcu nianie budowali mur mojego teraz wyniosłego punktu widzenia. Przez lata kształtowali mój profil, łechtali ego przyprawiając mnie o wyobrażenie swojej osoby jako jakieś nadnaturalne, nieskazitelne stworzenie. Okalali mnie lawinami materializmów, o których przeciętna rodzina nie mogła nawet pomarzyć. Czasem mam wrażenie, iż doszło nawet do tego, że nie potrafię czuć jak prawdziwy człowiek, że tuż pod skórą jestem sztuczna i czasem przesadnie pretensjonalna, niczym robot. Mnie oraz mojej młodszej siostrze nigdy niczego nie brakowało, za wyjątkiem widoku własnych rodziców. Byli naszym skarbem nie do zastąpienia.
Myślałam, że moje życie jest zwyczajne, do czasu, gdy ktoś uświadomił mi, że ono było po prostu jedynie parodią.
Nazywam się Skyler Sparks, a to moja historia.
---
Powracam z nowym opowiadaniem, tym razem w nowej roli, w osobie pierwszej. Dlaczego pierwsza? Bo chciałabym przedstawić  perspektywę bohaterki, sądzę że tak będzie lepiej. Zobaczę jak sprawdzę się od tej strony. Uprzedzam, że fabuła sama w sobie nie będzie wielce nowatorska.  Myślę, że zawiązaniem akcji zdradziłam wszystko a jednocześnie nic. Ta historia dojrzewała we mnie przez ostatnie trzy lata i w końcu postanowiłam ją opublikować. Prolog został napisany w oparciu o jedną z wypowiedzi Jareda, że w tamtych czasach mogłeś jedynie zostać narkomanem albo studiować. Akcja rozgrywa się w latach '90, więc bawienie się opisami strojów, muzyki czy tamtejszego świata będzie mi sprawiało ogromną frajdę. Pozdrawiam.

1 komentarz:

  1. Prolog nie zdradza wiele, ale może troche nakierować. Szalone lata '90, lubię ten okres, pisanie o tych latach to coś pięknego :3 czekam na więcej, brakowało mi czegoś do poczytania, a tu voila nowe opowiadanie,

    Xoxo

    OdpowiedzUsuń